niedziela, 6 marca 2016

BLOGowacje rekomendują: Kobieca siła



"Kobieca siła"

Długo zbierałam się, żeby o tym napisać. I dalej nie bardzo wiem jak zacząć. Pewnie zacznę od początku…

Mam koleżankę, z którą znam się już ponad 27 lat. Specyficzna osoba. Pracowita, z talentem w rękach. Odkąd pamiętam ciężko pracowała. Założyła własny interes, który po niedługim czasie, zaczął przynosić duże zyski. Jej małżeństwo było poszanowaniem obu stron, cały czas, przez wszystkie lata, między nimi była chemia. Nigdy nie słyszałam, żeby się kłócili, wyzywali, nigdy nie słyszałam narzekań jednej strony na drugą. Ich dwaj synowie byli już dorośli, kiedy zdecydowali się na trzecie dziecko - pomyślałam, że zwariowała a ona odparła, że teraz dopiero wie, co to dojrzałe i świadome macierzyństwo. Byli szczęśliwi. Kupili mieszkanie, później dom. Nigdy nie dawała nikomu odczuć, że ona ma więcej pieniędzy niż ktoś inny. Kiedy zaczął się kryzys byli na etapie remontu domu. Jej mąż wyjechał „za chlebem” na drugi koniec Europy. Ona dalej pracowała w kraju i zajmowała się najmłodszym synem. Rok temu podjęła życiową decyzję – wyjeżdża z Polski, bo oboje z mężem stwierdzili, że dziecko nie może wychowywać się bez ojca. Sprzedała tu wszystko. Firmę, mieszkanie a dom wynajęła. Wyjechała. I ślad po niej zaginął. Zerwała wszelkie kontakty ze znajomymi. Do nikogo się nie odzywała, do nikogo nie dzwoniła, do nikogo nie pisała nawet na portalach społecznościowych. Aż tu któregoś popołudnia zadzwoniła moja komórka. Ona. Zaczęłyśmy rozmawiać. Zaczęła mi tłumaczyć, dlaczego tyle miesięcy milczała. Rozgrzeszyłam ją w rozmowie, twierdząc, że widocznie trzeba było jej czasu na asymilację w obcym kraju. Przerwała mi. To nie potrzeba zaaklimatyzowania się była powodem milczenia. Okazało się, że mąż ją tam ściągnął, żeby… żeby jej powiedzieć, że kogoś ma…Dostałam obuchem w łeb….Tu w Polsce nie ma do czego wrócić. Ich pieniędzmi „zaopiekował” się on. Pomagają jej obcy ludzie i powoli zaczyna odzyskiwać równowagę psychiczną. Po jej telefonie długo nie mogłam złapać równowagi psychicznej. Ja. Osoba zupełnie postronna. Obserwator. A jak musiała się czuć Ona? Nie skarżyła się na Niego, nie przeklinała go, napomknęła tylko o stylu w jakim się z nią rozstał. Szczególnie wryło mi się w pamięć jedno zdanie przez Nią wypowiedziane: „Tu w obcym kraju, wśród obcych ludzi w tej sytuacji jaką zastałam podczas najtrudniejszych dni nie miałam się nawet do kogo przytulić”. W głowie kołatały się tylko dwa pytania PO CO JĄ TAM ŚCIĄGNĄ I TO Z MAŁYM DZIECKIEM…. I JAKIM TRZEBA BYĆ CZŁOWIEKIEM ŻEBY W TAKIEJ SYTUACJI ZOSTAWIĆ MATKĘ SWOICH DZIECI, w obcym kraju, bez pracy, bez mieszkania, bez znajomości języka, bez pieniędzy, bez pomocy i z kilkuletnim dzieckiem. Nie wiem jeszcze jak dalej ułoży się jej życie, ale na razie radzi sobie. Kilka dni temu pisałam „W CZYM TKWI KOBIECA SIŁA”…. Odpowiadając na to pytanie to myślałam o Niej.

Psychologowie twierdzą, że im kobieta silniejsza, tym w środku jest bardziej bezradna. Nie wiem czy kobieca siła „wpasowała” się do tych psychologicznych ram i schematów. Kobieca siła bierze się na pewno nie z tego, że chodzimy na fitness czy siłownię, podnosimy ciężary godne niejednego kulturysty i wzmacniamy mięsnie - bierze się z tego, że podnosimy i dźwigamy same siebie, jak tylko życie nas powala. Nieraz przygniecione do ziemi wstajemy, podnosimy same siebie, bez wsparcia i bez pomocy. Każda z nas swoje źródło mocy. Ktoś kiedyś powiedział …że „nie było by kobiecej siły gdyby nie mężczyźni” Nie zgadzam się z tym!! Kobieta jest bezbronna tylko wtedy, kiedy schnie jej lakier na paznokciach. Kobieca siła tkwi w nas kobietach , to nasza delikatność i emocjonalne podejście do życia i świata, które często jest powodem drwin ze strony mężczyzn. To nie jest wada, to nasza siła i zaleta. Żyć musimy odważnie, z emocjami i pasjami. W tym tkwi siła.



autorka tekstu: Jaga to Ja
strona internetowa: http://jagatoja.blogspot.com/

Wpis powstał w ramach akcji BLOGowacje, której pomysłodawczyniami sią Barbara K. - autorka blogu Cornusowo oraz Monika Szostek - autorka blogu i serii książek o Qwertym Seymorze. Przedsięwzięcie ma na celu rekomendowanie wartościowych blogów i tego, co dobre poprzez publikowanie na swojej stronie artykułów wybranych twórców, a tym samym tworzenie sieci interakcji pomiędzy blogerami.



wtorek, 2 lutego 2016

BLOGowacje rekomendują: Herbata i jej kolory

Herbata i jej kolory 

Każdy, kto zaczyna zajmować się herbatą prędzej, czy później zetknie się z problemem mnogości nazw, oznaczeń i rodzajów. Rzeczywiście, odmian herbaty jest wiele, ponoć nawet sami Chińczycy nie znają wszystkich, a co dopiero mówić o nas, Europejczykach. Sytuację jednak dodatkowo i niepotrzebnie komplikuje fakt, że wielu dystrybutorów i sprzedawców herbaty zupełnie swobodnie podchodzi do kwestii nomenklatury, niejednokrotnie przeprowadzając nienaturalne podziały lub umieszczając różne od siebie herbaty w jednej kategorii.
Ten wpis będzie o rzeczy bardzo podstawowej - o kolorach herbaty i ich znaczeniu.

Zanim przejdę do opisania kolorów herbaty, chciałbym wyjaśnić dwie kwestie, z którymi bywają problemy: 
Herbata, to napar z liści krzewu (drzewa) herbacianego Camellia sinensis. Herbatki ziołowe (mięta, melisa, rumianek itp.), Rooibos, to napary z zupełnie innych roślin.
Wszystkie rodzaje herbaty właściwej (naparu z liści Camellia sinensis), czyli zielona, czarna itp. to napary z liści tej samej rośliny. 

Najdłużej do czynienia z herbatą mają Chińczycy, ojczyzna sztuki i kultury herbaty, a co za tym idzie, dysponują oni dopracowanym systemem klasyfikacji i oznaczeń herbaty. Uważam, że nie ma sensu wyważać otwartych drzwi, najłatwiej i najrozsądniej jest stosować oznaczenia chińskie, zamiast wymyślać je na nowo.
Oto, jak herbaty klasyfikuje się w Państwie Środka:

wtorek, 26 stycznia 2016

BLOGowacje rekomendują: Dlaczego warto pojechać do Sierra Nevada w Hiszpanii?

Sierra Nevada i Granada to niemal wizytówka południowej Hiszpanii – Andaluzja znana jest ze swojej bogatej oferty zarówno dla miłośników plażowania, jak i entuzjastów sportów zimowych. Dwa światy: gorących plaż i białych stoków dzieli zaledwie godzina podróży. Nic jednak nie przygotowało mnie na widoki, które dane było mi oglądać pewnego majowego dnia, gdy w hiszpańskim słońcu odkrywałam górskie uroki powyższego. 

W Monachil, Granada, Hiszpania.
Wszystkie zdjęcia użyte w tym artykule są autorstwa Moniki Szostek.

sobota, 23 stycznia 2016

BLOGowacje rekomendują: Jaskinie Ellora (Indie)

Od stuleci ludzie próbowali wykreować coś, co mogło konkurować z potęgą natury, ale jednocześnie idealnie z nią współgrać. Jednym tchem można wymienić najsłynniejsze miejsca, które zostały stworzone przy użyciu elementów naturalnych, i po dziś dzień tkwią swymi korzeniami w otaczającym je krajobrazie.

Wszystkie zdjęcia są autorstwa Moniki Hołyk-Arora

sobota, 16 stycznia 2016

BLOGowacje rekomendują: Jak zapamiętać tryby warunkowe w języku angielskim

Tryby warunkowe to jedno z najtrudniejszych zagadnień w języku angielskim - i jedno z najpotrzebniejszych. Wielu osobom sprawia trudność nie tylko ich używanie, ale także samo zapamiętanie ich konstrukcji. Jest jednak prosty sposób na to, aby opanować to - z pozoru tylko - trudne zagadnienie gramatyczne. Polecam wam więc tę prostą metodę na ich przyswojenie. 




Poniżej podaję przykład trzech głównych trybów warunkowych (w sumie jest sześć ich kombinacji, ale te trzy są podstawą, którą użytkownik języka angielskiego musi znać koniecznie):

czwartek, 14 stycznia 2016

BLOGowacje rekomendują - BLOGowacyjny start, czyli po co to wszystko?

Przed Wami drugi wpis przygotowany w ramach BLOGowacji - akcji, której celem jest promowanie tego, co dobre, interesujące, godne polecenia, czyli wszystkiego, co Wy uważacie za wartościowe, ponieważ inaczej byście o tym nie napisali, prawda?

Oczywiście, trzymając się myśli przewodniej akcji, mój pierwszy polecający wpis poświecę czemuś według mnie wartościowemu, godnemu zarekomendowania, czyli właśnie BLOGowacjom, które współtworzę wraz z Moniką Szostek, i które powstały nie tylko dla nas, ale dla wszystkich blogerów, chcących dzielić się z innymi swoimi doświadczeniami, pomysłami i umiejętnościami.


Jak to się zaczęło?

Dawno, dawno temu, czyli około pół roku temu, przy okazji przeglądania wpisów na Google + wpadł mi w oko link do artykułu o Qwertym, bohaterze powieści, których autorką jest Monika Szostek.

środa, 13 stycznia 2016

BLOGowacje rekomendują: Dlaczego warto pisać?

W listopadzie zeszłego roku wzięłam udział w spotkaniu z dziećmi w jednej z podkrakowskich szkół podstawowych, w ramach akcji promującej czytelnictwo. Zadałam im dwa pytania. Na pierwsze, "dlaczego warto czytać?" wszyscy mieli odpowiedź. Bo rozwija wyobraźnię, bo uczy, bo pomaga w przyswojeniu ortografii itd. Drugie pytanie: "dlaczego warto pisać?" nastręczyło już więcej trudności. Uczniowie zająknęli się lekko... No bo właśnie, czemu warto pisać? I czy każdy może?


Pisarzem trzeba się urodzić, dziennikarzem można zostać

Z pisaniem jest dokładnie tak, jak w 1977 roku Jerzy Stuhr śpiewał w Opolu: "(...) każdy może, jeden lepiej, a drugi trochę gorzej, ale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi." Pisarz jest trochę jak malarz czy muzyk - rodzisz się i pewnego dnia odkrywasz, że wychodzi ci rysowanie, albo nuty mają dla ciebie sens. Albo jak kucharz z powołania - rzuci dwie szczypty zieleniny do gotującej się opony i voilá! - kreuje danie, o które będą zabijać się książęta i królowie. Tak samo historie zmyślają się same...

Kadr z teledysku